Tu gramy...

- Co za podła żmija... - Rzucił Harry przeglądając artykuł w proroku pod, którym widniało zdjęcie Edmunda. - Znasz go? - Spytał Rona.
- To krukon... taki laluś... - Odpowiedział Weasley opychając się ziemniakami.

Wchodziłam właśnie do dominatorium skąd wybiegło dwóch nowych. W pomieszczeniu znajdował się Edmund który wyglądał jakby mu matkę ktoś zabił. - A co tobie? - Spytałam biorąc do rąk Jamesa.

- Ale to w końcu nasza kochana McGonagall... no i ten cały Slughorn... nie? Taki dziwny się wydawał na lekcji. - Rzekła Lavender z obrzydzeniem.

Hermiona jak zwykle siedziała w bibliotece i robiła zadanie domowe z transmutacji. Bardzo lubiła ten przedmiot. Wzięła odpowiednią książkę i zasiadła przy stoliku w jakże spokojnej biblioteczce.

- Ciesi się ma osobia, że dobija targu z panem. - Powiedziała Fleur idąc z Dumbledorem w stronę bramy, która prowadziła poza teren zamku. Dyrketor trzymał lekko uniesioną różdżkę podtrzumując w powietrzu pakunek z mieczem Gryffindora.
- Do zobaczenia... - Powiedział gdy Delacour przeszła przez bramę. Chwyciła pakunek i deportowała się.

- Lav, on chyba nawet zakłada jakiś swój fanklub - uśmiechnęła się szyderczo.

Idiotka, jeszcze nic nie wie... Rzuciłem jej gazetę, ta zaczęła ją czytać. - I co ty na to? To twoja wina, nie trzeba było do mnie podchodzić, pomyśl co na to rodzice! Zawsze musisz coś popsuć! - Krzyknąłem i kopnąłem w fotel.

- Tak... słyszałam dzisiaj... - Rzuciła Lavender. - "Ja uczyłem twą matkę i orzekam, że była z niej tumanica". - Zacytowała Slughorna. - Ten profesorek tak dzisiaj wyraził się o mej mamie.
- Mojego tatę bardzo chwalił. - Wtrąciła się Parvati Patil. - A tobie co mówił Ginny?

Potterek napisał:

- Co za podła żmija... - Rzucił Harry przeglądając artykuł w proroku pod, którym widniało zdjęcie Edmunda. - Znasz go? - Spytał Rona.
- To krukon... taki laluś... - Odpowiedział Weasley opychając się ziemniakami.

Dziewczyna weszła do Wielkiej Sali i od razu zauważyła rudą czuprynę brata i okulary Harrego. Usiadła na przeciwko i zaczęła pić sok z dyni.
- Co czytacie? - zabrała chłopakom gazetę, a kiedy przeczytała artykuł wszystko, co znajdowało się w jej ustach wypluła na stół.

PROŚBA: Poniższy post wklej nad "Dziewczyna weszła do..." i wyjdzie, że po rozmowie z dziewczynami poszłaś do sali bo tak trochę dziwnie wygląda.

- Właściwie to nic. Był za bardzo zajęty udawaniem miłego w stosunku do mnie - uśmiechnęła się cynicznie.

Ron podał siostrze gazetę.
- Nie wierz w to co tam piszą Ginny... - Rzucił Harry. - Chyba wiesz, że to stek bzdur? - Spojrzał na nią mając nadzieję, że nie uwierzy w to tak jak np Zachariasz Smith, który raczył nazwac go już pedałem.

- Przecież to Rita - wywróciła oczami - Ona nigdy nie pisze prawdy, a ja nie jestem na tyle głupia, by w to uwierzyć, Harry - uśmiechnęła się lekko.

Luna jak zwykle była bardzo spokojna. Rozmyślała o tym, jaki to dziś żart mają zamiar zrobić jej nargle. Wesołym krokiem 'podskoczyła' do swojego dormitorium i myślała nad zadaniem domowym, które zadał profesor Slughorn. Eliksiry... miała szacunek do tego przedmiotu... Postanowiła o tym nie myśleć i poszła się przejść.

- Dzięki... BO NIEKTÓRZY SĄ! - Powiedział na tyle głośno by Smith go dosłyszał. - Jak ci Ginny minął pierwszy dzień w szkole? - Spytał starając się zmienic temat.

Wiedziałam,że tak będzie. Zawsze wszystko tak traktował... Wielkie oburzenie Eda juz dało się we znaki. - Uspokój się to nic takiego, nie rób już wielkiego szumu.. Poza tym, nie zwalaj na mnie winy, bo to nie ja .. udzieliłam im wywiadu. - Nie mając zamaru dłużej słuchać wrednego brata, wzięłam królika i wyszłam z dominatorium.

- Cześć Harry, cześć Ron, część Ginny. - Powiedziałam siadając obok znajomych. - Co u was słyhać?

Panna Granger poszła na Wielką Salę ze stosem wypożyczonych książek. Podeszła do swoich przyjaciół. - Zrobiliście już to zadanie z transmutacji? - Zwróciła się do Rona i Harrego. Spojrzała na ruszającą się gazetę ze zdjęciem jakiegoś kolesia z Hogwartu. - Co to znowu za pierdoły? - Wzięła do ręki gazetę i zaczęła czytać.

- Hej Cindy. - Odpowiedzieli chórem Harry i Ron. Po chwili przyszła Hermiona.
- Rita znowu pisze bzdury... - Rzekł Weasley do Granger. - A ty jesteś Milicenta? - Spojrzał na Cindy.
- Ona się nazywa Cindy. - Dodał pospiesznie Harry.

- To Edmund i jest zakochany w Harrym, co nie Harry? - Spojrzałam na Pottera uśmiechając się. - No jestem. - Odpowiedziała.

- Jakoś minął - uśmiechnęła się - Ale nie będę pytać jak minął tobie, Harry, bo to widać...
Zauważyła Hermionę.
- Nie czytaj tego! - chciała ją powstrzymać, ale było już za późno.

- Nie wiem jaki krukon jest we mnie zakochany, ale ja na pewno nie jestem w żadnym krukonie... - Rzucił w stronę Cindy.
- Oh ci ślizgoni są naprawdę okropni... - To mówiąc Ron wskazał na stół przy, którym uczniowie wykrzykiwali coś w stronę Harrego.

Ginny spojrzała poirytowana w stronę Ślizgonów.
- Zamknijcie się! - krzyknęła na co część z nich ucichła.

- Nie przejmuj się Harry. To jakiś sprośniak. Nie zna Cię pewnie i nie wie ile Tobie zawdzięczamy. - Była w szoku, gdy zobaczyła co też ten Edmund nawymyślał. - Więc... rozmyślałam już nad tym zadaniem z transmutacji i postanowiłam wam pomóc chłopaki. - Otworzyła pierwszą z brzegu książkę i zaczęła szukać czegoś, co by się nadało...

- Hermiona, Ron, Harry! - Krzyknął Hagrid widząc swoich ulubieńców. - No i młoda pani Wesley. - Zwrócił się do Ginny. - Miło was widzieć w tym roku szkolnym.

- Cześć Hagrid! Co tam u Ciebie słychać? - Przytuliła się do potężnego mężczyzny.

- Hej Hagrid - uśmiechnęła się wesoło - Hermiona, jest pierwszy dzień w szkole. Odpuść sobie trochę z tymi zadaniami,c o?

- Cześc Hagridzie! - Zawołał wesoło Harry rad z tego, że na chwilę oderwie swe myśli od głupiego artykułu. Spojrzał na siedzącą obok Cindy. - To jest Cindy... nie wiem czy znasz.

- Hej, to ty jesteś w kazirodczym związku z bratem? - Spytała Cho śmiejąc się sztucznie w moją stronę. Wzięłam głęboki oddech i pobiegłam w przeciwną stronę, wbiegłam do łazienki i schowałam się w jednej z kabin toaletowych. Ściskałam swojego królika, a słona łza spłynęła po moim zimnym policzku. Pierwszy dzień w szkole.. I od razu jakaś afera, wyśmiewanie, wstyd...

- Jak nie zna to pozna - uśmiechnęła się lekko.

- Znam, znam. - Powiedziałem ochoczo i rozczochrałem Cindy po włosach. - Jak mija pierwszy dzień w Hogwarcie? Powiem, że się bardzo za wami stęskniłem, dzieciaki. - Pies zaszczekał. - Kieł chyba też. - Podrapałem go za uchem i uśmiechnąłem się do małych przyjaciół.