Tu gramy...

Pociąg wyruszył z peronu 9 i 3/4.
Po całym dniu podróży pociąg zatrzymał się w końcu na stacji w Hogsmeade.
Po drodze jednak zatrzymał się a do niego wsiadła Fleur zajmując miejsce w wagonie prefektów.
Po hucznej uczcie każdy rozszedł się do swego dormitorium.
Dzisiaj nastał nowy dzień.
Poznajcie się. Chodźcie na lekcje rozmawiajcie ile chcecie i jak chcecie z postaciami, których kont nikt nie założył np: Neville.
Powodzenia. Zachowujcie się jak normalni uczniowie.
Do gry jest jeden temat. Tu piszemy wszystko co robimy i gdzie robimy.

PRZYPOMINAM, ŻE ELIKSIRÓW NA TYM ROKU UCZY HORACY SLUGHORN A OBRONY PRZED CZARNĄ MAGIĄ - SEVERUS SNAPE!

DO SWOICH POSTÓW MOŻECIE UŻYC KAŻDEGO UCZNIA HOGWARU, KTÓRY NIE MA KONTA. TYCH Z KONTEM UŻYWAJCIE ZA ZGODĄ TEGO, KTÓRY NIM KIERUJE.

CO DO LEKCJI TO ORGANIZUJCIE SOBIE JAKIEŚ. NAUCZYCIELE, KTÓRZY MAJĄ KONTA MOGĄ W POSTACH ZAMIESZCZAC SPRAWDZIANY DO, KTÓRYCH ODPOWIEDZI WYSYŁAJCIE IM NA PW Wink

PUNKTY:

Gryffindor: 100

Slytherin: 100

Huffelpuff: 100

Ravenclaw: 95

O poranku Fleur wyszła ze swej komnaty i wolnym krokiem udała się w stronę gabinetu Dumbledore'a.
- Profesor Dumblidor... - Powitała go pogodnie wchodząc do jego gabinetu. Podał jej wczoraj po uczcie hasło więc wiedziała jak się tam dostac.

Lavender Brown siedziała w wielkiej sali u boku swej przyjaciółki Parvati.
- ...ja też uważam, że jest niezwykle przystojny... - Rzekła Brown spoglądając na Malfoya razem z Patil. - Ale to Ślizgon... oni są naszymi wrogami.
- Wiem, wiem... - Rzuciła posępnie przyjaciółka grzebiąc widelcem w jajecznicy.

- Dzień Dobry panno Delacour.... mam nadzieję, że noc w Hogwarcie minęła pani spokojnie i chwali ją pani sobie. - Uśmiechnął się spoglądając na nią spod swoich okularów połówek. - Przejdźmy lepiej do interesów. - To rzekłszy usiadł na swoim krześle wskazując jej miejsce na przeciwko.

Hagrid wychodząc ze sowjej chatki potknął się o futrynę i upadł. - O cholibka.. Trzeba było nie jeść tyle żelków. - Podpierając się o ściankę wstał i zamknął domek po czym poszedł w stonę szkoły powitać uczniów, których dawno nie widział.

Szedłem do swojego dominatorium przez długi kortarz nagle wpadł na mnie .. sam Harry Potter.
- Hej uważaj sobie. - Powiedział Wesley, obrońca wieśniaków. Podszedł do mnie i zmierzył mnie wzrokiem.
- Ron, uspokój się. - Skarcił go Potter. - Wszystko jest ok... - Odpowiedział i razem z rudym ominęli mnie idąc dumnie. Idioci. Spoglądałem na nich z pogardą, z wyższej półki. Prychnąłem i udałem się w stronę schodów.

Przygladałam się temu wszystkiemu z boku, kiedy zauważyłam, że naburmuszony brat ruszył, podbiegłam do niego klepiąc go w plecy.
- Co to było Ed? Kolejna popisówa? Przestań już wkońcu być takim egoistą. Daleko z tym nie zajdziesz. - Burknęłam idąc obok niego.

- Odwal się Mer. - Odpyskowałem i popchałem ją na ścianę, zmierzyłem wzrokiem i pobiegłem. Było to nieco gówniarskie zachowanie, ale miałem to gdzieś, żeby jeszcze własna siostra mnie denerwowała i irytowała? Niech spada.

- Idiota! - Krzyknęłam za oddalającym się Edmundem. Zawsze tak robił, byłam przyzwyczajona do tego, że mną pomiatał. Nigdy się nie dogadywaliśmy, inne charaktery i w ogóle. Ciężko było z nim dojść do porozumienia, żadne nasze rozmowy się nie kleiły. Choćbym nie wiem jak bardzo się starała, on zawsze wszystko popsuje. Westchnęłam i wolnym krokiem przechodziłam przez korytarze.

- Witaj piękny chłopcze! - Zawołała Rita uśmiechając się do Edmunda. Czekała aż jego siostra odejdzie. - Czy zechcesz udzielic mi krótkiego wywiadu na temat Harrego? - Uśmiechnęła się słodko. - No nie daj się prosic...

Fleur usiadła i spojrzała na dyrektora.
- Gobliny wysłały ja. Jak zapewne wiedziec... ee pan. W bardzo nietypowi sprawi! Otóż chodzi o ten sztylet... czy miecz... założyciel tego zamek... podobni chce go pan ukric w naszym bank tak? - Spytała uśmiechając się pogodnie.

- Wywiadu? - Prychnął. - Chyba coś się pani popier...pomyliło. Wiem, że ten wasz Potter jest taki fajny, ale żeby robić o nim wywiady? Żałosne. - Odparł i różdżką machnął przed butem wypowiadając po ciuchu jakieś zaklęcie, sznurowadło same się zawiązało.

- Jak chcesz... - Rzuciła z uśmiechem, lecz gdy odeszła mina jej zżedła. "Wredny karzeł... nie wie z kim zadziera". - Panie Władku! - Krzyknęła do fotografa, który chodził za nią jak cień... - Pstryknij mu zdjęcie. - Błysnął flash a Edmund zamrugał. - Jaka ja jestem piękna... - Rzekła na odchodnym dyktując coś samo notującemu pióru.

Voldemort w tym czasie siedział w swym ukryciu na wielkim fotelu i głaskał swego węża Nagini. Gdy do pokoju weszła Bellatrix, spojrzał na nią.
- Bello... udasz się do Hogwartu... Snape wszystko przyszykował. Ci zdrajcy krwi nawet się nie połapią, że ty to ta Sprout od zielarstwa... zwiąż ją i schowaj... wyrywaj jej włosy do eliksiru... wiesz o co chodzi. - Machnął ręką. - Idź już...

- Hę? - Zrobiłem głupią minę gdy fotograf robił zdjęcie. Żałośni idioci. Pff. Przewróciłem oczami i poszłem w przeciwną stronę niż wiedźma Skeeter.

Jadłam śniadanie w wielkiej sali i rozmawiałam z ernim. Puźniej poszliśmy razem na lekcję transmutacji. Po drodze na nią spotkaliśmy Susan z, którą nie widziałam się całe wakacje.

Rita napisała szybko swój najnowszy artykuł po czym wysłała go specjalną sową do Proroka Codziennego.
- To co panie Władziu... idziemy do Hogsmeade na piwo kremowe? - Ruszyli razem przez szkołe gdy w sali wejściowej gdy ktoś ich zatrzymał.
- Czy poprzednim razem profesor nie powiedział jasno? - Spytał się Snape. - Mieliście tu nie wracac...
- Oh Snape, Snape... dostałeś posadę nauczyciela Obrony przed czarną Magią i już się dąsasz... podobno eliksirów uczy teraz ten stary wariat Slughorn?
- Do widzenia... - Oboje wyszli więc z zamku.
- On też popamięta... - Rzuciła patrząc przez ramię na wielki zamek.

Razem z Kłem byliśmy już przy wejściu. - Witam pani Skeeter. - Rzuciłem kłaniając się przed damą, po czym wlazłem do środka gdzie zastałem Snape'a, który krzywo spojrzał na psa, zrobił minę a'la kot srający na pustyni i poszedł. - Chodź, Kieł. - Burknąłem i poszliśmy przodem.

TO KONTO JEST SPECJALNYM KONTEM NA, KTÓRYM BĘDE PISAC ZADANIA DLA UCZNIÓW JAKO NAUCZYCIELE, KTÓRZY KONT NIE MAJĄ | TYCH NAUCZYCIELI MOŻECIE DALEJ WYKORZYSTYWAC W SWOICH POSTACH ILE CHCECIE I JAK CHCECIE.

ZADANIE Z TRANSMUTACJI:
Korzystając z książek (internet) napisz kim jest animag.

ZADANIE Z ELIKSIRÓW:
Wyjaśnił pojęcie: Eliksir Wielosokowy.

ZADANIE Z ZAKLEC:
Opisz zaklęcie: Alohomora.

PRACE WYSYŁAMY NA KONTO LAVADMIN Wink

PUNKTACJA
Praca jest i dobrze +10 dla domu
Jest, ale niedobrze - NIC
Nie ma - 15 dla domu!

- Hagrid! - Krzyknęłam widząc półolbrzyma kroczącego przez korytarz razem z Kłem. - Miło Cię znów widzieć! - Powiedziałam i przytulilam się do grubego znajomego.

- Hagriiiid!!! - Krzyknęłam widząc Hagrida. Podeszłam do niego stojąc obok Meredith. - Fajnie że tu przyszłeś. - I teżgo przytuliłam po Meredith.

:/
_________

- Cześć dzieciaczki! - Odparł Rubeus witając się z młodymi Revenclaw'kami. - Jak mógłbym nie przyjść, wkońcu musiałem przywitać się z moimi ulubienicami!

Uśmiechnęłam się pogodnie słuchając Hagrida, był jednym z najprzyjemniejszych nauczycieli, lekcje z nim były bardzo ciekawe, zwierzęta to jednak coś pięknego. Machnęłam Rubeusowi i poszłam do swojego dominatorium poszukać mojego krolika Jamesa.

Dziewczyna zamiast na obiad poszła na błonia, po których spacerowała wdychając świeże powietrze i rozkoszując się pojedynczymi promieniami słońca.

W tym czasie do Wielkiej Sali wleciały sowy z opóźnionym dzisiejszym "Prorokiem Codziennym" już po kilku minutach każdy czytał artykuł na pierwszej stronie:

"Kazirodcze związki w Hogwarcie"
Jak się dowiedziałam - Pierwszy dzień w Hogwarcie mija bardzo dziwnie... bowiem już zawiązują się nowe romansy i to kazirodcze. Dwójka rodzeństwa Pevensie: Edmund i Meredith są w związki... co gorsze obie te postaci czują miętę do wielkiego wybrańca - Harrego Pottera. Jak mi powiedział Edmund:
- Wywiadu? - Prychnął. - Chyba coś się pani popier...pomyliło. Wiem, że ten Potter jest taki fajny i przystojny... mmm, ale nie powiem nic.
Czy to prawda? Czy Potter naprawdę jest obiektem wzdychań nie tylko dziewczyn?
Zobaczymy...
Dla was zawsze wiarygodna...
Rita Skeeter

Lavender i Parvati również wyszły na zalane słońcem błonia.
- Hej Ginny. - Zawołały podchodząc do Gryffonki.
- Co tam? - Spytała się Brown siadając obok.

Zauważyła idące w jej kierunku dziewczyny.
- Hej - uśmiechnęła się lekko - Jakoś się żyje. Co u was?

Siedziałem w dominatorium, kiedy przyszli pierwszoroczni chłopcy i zaczęli się głupio mi przyglądać, chichocząc i spoglądając na Proroka Codziennego. - Co jest kur*a.. - Syknąłem podchodząc bliżej. Wskazali mi na gazetę, to co w niej przeczytałem pobudziło całe moje ciało. - Wypier****ć stąd bo do wszystkiego jestem zdolny. - Powiedziałem złowrogo,a ci zmyli sie tak szybko, jak zybko przyszli.

- Dobrze... - Rzekła Lavender ze słodkim uśmiechem. - Jakoś leci... to dopiero pierwszy dzień... zrobiłaś już tą pracę z transmutacji? - Spytała.

Pokręciła tylko głową.
- To szaleństwo, żeby pierwszego dnia coś zadawać - wywróciła teatralnie oczami.